Nigdy nie
byłaś duszą towarzystwa, nie lubiłaś wychodzić z udawanymi koleżaneczkami
(których w sumie nawet nie miałaś), wolałaś posiedzieć przy kominku i szarpać
struny swojej gitary. Nikt o tym nie wiedział, tylko twoja mama. Ojca wiecznie
nie było, rodzeństwa tak jakby też nie miałaś…
Ze łzami w oczach słuchałaś mamy,
która bez twojej wiedzy i zgody zapisała cię na wakacyjny obóz muzyczny. Byłaś,
delikatnie mówiąc, wściekła. Po pierwsze, jest on daleko od domu, po drugie,
najprawdopodobniej nikogo nie będziesz znać, a po trzecie, najzwyczajniej w
świecie nie chciało ci się nigdzie ruszać. Miałaś nadzieję, że twoja pasja pozostanie
twoja tajemnicą.
- Prosiłam cię o to? Chciałam tego? Nie! Więc po co
wpieprzasz się w moje życie?! Jakbym chciała, to bym się sama zapisała! Wielkie
dzięki za zniszczenie mi całych wakacji!!
Nie dałaś
dojść matce do słowa. Zgarnęłaś swoją gitarę i wyszłaś z domu, trzaskając
drzwiami.
Nie miałaś
do kogo pójść i się pożalić. Udałaś się więc tam, gdzie zawsze: do starego
parku. Ludzie właściwie tam nie chodzą, więc możesz spokojnie siedzieć,
krzyczeć, płakać, możesz robić, co chcesz.
Wstąpiłaś
do piekarni i kupiłaś mały chleb. Po pół godziny spaceru byłaś na miejscu.
Zaczęłaś rozdzierać bochenek i rzucać jego kawałki dzikim kaczkom pływającym po
jeziorku i wszechobecnym gołębiom. Wszystkie zwierzęta dosłownie cię obsiadły.
Dookoła siebie miałaś wesołe, głodne ptaki, które zajadały się chlebem z
apetytem. Wsłuchiwałaś się w śpiew ptaków, kwakanie kaczek i gruchanie gołębi.
Cisza i spokój. To twoi przyjaciele.
Nagle zauważyłaś,
że nie jesteś sama. Odwróciłaś się, bo usłyszałaś czyjeś wrzaski. To nie była
jakaś zbiorowość, tylko jeden, wyjątkowo „rozdarty” osobnik. Spokojnym krokiem
usiadłaś w starej altanie i wyjęłaś swój instrument z pokrowca. Zaczęłaś grać
pierwsze akordy piosenki Guns
‘n Roses - „Don’t Cry”, nucąc cicho.
Talk to me softly
There's something in your eyes
Don't hang your head in sorrow
And please don't cry
I know how you feel inside I've
I've been there before
Somethin's changin' inside you
And don't you know
Don't you cry tonight
I still love you baby
Don't you cry tonight
Don't you cry tonight
There's a heaven above you baby
And don't you cry tonight
There's something in your eyes
Don't hang your head in sorrow
And please don't cry
I know how you feel inside I've
I've been there before
Somethin's changin' inside you
And don't you know
Don't you cry tonight
I still love you baby
Don't you cry tonight
Don't you cry tonight
There's a heaven above you baby
And don't you cry tonight
Niestety, nie było ci dane
wykonać więcej niż jedną zwrotkę i refren, gdyż niezidentyfikowana postać
skutecznie zagłuszała ciszę. Ciągle słyszałaś przeraźliwe:
- Kevin! Keeevin!!
Myślałaś, że zwariujesz. Nawet nie mogłaś spokojnie grać.
Poza tym, kim jest ten Kevin, którego ciągle woła? Odłożyłaś gitarę i
spojrzałaś przed siebie. Twoim oczom ukazał się chłopak. Zdecydowanie twój typ.
Na oko miał jakieś 20 lat, ale zachowywał się jak przedszkolak. Ubrany był w
czerwone rurki, białą koszulkę w niebieskie, poziome paski i białe trampki.
Miał idealnie potarganą grzywkę i cudowny głos, tylko co mu zrobiły te niewinne
gołębie, które gonił…?
Postanowiłaś
z nim zagadać. Tylko niby jak? O czym? Nigdy nie umiałaś nawiązywać nowych
kontaktów. O chłopakach nie wspominając. Mimo to wyłączyłaś myślenie, by się
nie bać, i wstałaś. Zaczęłaś iść w stronę chłopaka, który najprawdopodobniej
nawet cię nie zauważył.
- Nieładnie tak gwałcić biedne gołębie – wypaliłaś. W tym
samym momencie przybrałaś kolor buraków. „[T.I.], jesteś idiotką, i tyle” –
krytykowałaś się w myślach.
Chłopak nagle się odwrócił i tylko się zaśmiał. Jednak nie
był to śmiech szyderczy. Był wyjątkowo… szczery.
- Wiem, ale nie mogę się powstrzymać – miał cudowny uśmiech.
Wyciągnął w twoją stronę dłoń. – Louis jestem.
- [T.I.] – uścisnęłaś jego rękę i również się uśmiechnęłaś.
Nie wiedziałaś, o czym jeszcze możesz z nim rozmawiać. Jednak na pewno chciałaś
uniknąć krępującej ciszy, która trwała, wbrew twojej woli.
- A co jeszcze tu robisz, oprócz maltretowania niewinnych
ptaków? – zaśmiałaś się nerwowo. Kolejny bezsensowny tekst do kolekcji…
- Hahaha, w sumie nic takiego. Przychodzę tu, kiedy chcę
pomyśleć. Tutaj zawsze jest cicho i spokojnie… jak tu jestem, praktycznie
zawsze jestem sam. A ty?
- W sumie, to mogę powiedzieć to samo. Jestem tutaj zawsze,
kiedy mi źle, albo kiedy po prostu potrzebuję samotności. Zazwyczaj przychodzę
tu z gitarą i gram – w tym właśnie momencie miałaś ochotę odgryźć sobie język.
Po co mu o tym mówisz? Przecież to twój sekret. A poza tym, nawet nie znasz
gościa…
- Umiesz grać na gitarze? Łaaał – w jego oczach widziałam
podziw. – Zagrałabyś mi coś?
- Noo, nie wiem. Grałam, dopóki nie zacząłeś zakłócać mi
spokoju – uśmiechnęłaś się. To była dla ciebie nowa sytuacja. Jeszcze nigdy nie
gadałaś z chłopakiem tak swobodnie (w sumie, to z chłopakami w ogóle nie
rozmawiasz).
- Hahaha, przepraszam. To co, zagrasz coś?
- No dobra. Chodź! – chłopak miał w sobie coś takiego, że nie
umiałaś mu odmówić. Skierowaliście się w stronę altany.
Usiadłaś na
ławeczce, tak jak przedtem, tyle że teraz koło ciebie siedział Louis. Uważnie
wpatrywał się w twoje ręce, jakby chciał zapamiętać każdy chwyt. Rozpoczęłaś
grać piosenkę Imany – „You Will Never Know”. Delikatnym głosem zaczęłaś nucić
pierwsze słowa.
It breaks my heart 'cause I know you're the one
for me
Don't you feel sad there never was a story obviously
And never be…
Don't you feel sad there never was a story obviously
And never be…
Nooo…
And you will never know
I will never show
What I feel What I need from you no
You will never know
I will never show
What I feel What I need from you
With every smile comes my reality irony
You won't find out what's been killing me
Can't you see me
Can't you see me
And you will never know
I will never show
What I feel What I need from You no
You will never know
I will never show
What I feel What I need from You
Kiedy skończyłaś, spojrzałaś
pytającym wzrokiem na chłopaka. Był wyraźnie zaskoczony, ale pozytywnie.
- To było niesamowite – powiedział z uśmiechem. – O, Kevin!
Zaśmiałaś się razem z nim.
Gadaliście jeszcze przez jakiś czas. Około 19:00 Lou musiał iść. Miał spotkać
się z kumplami. Pożegnaliście się, po czym ty poszłaś w stronę domu, a on
skręcił w kierunku centrum miasta.
Dopiero w swoim pokoju
uświadomiłaś sobie, że… nic o nim nie wiesz. Nie wiesz, gdzie mieszka, nie masz
jego numeru, wiesz tyle, że nazywa się Louis. I że razem z przyjaciółmi założył
zespół. Typowa garażowa kapela, ale zawsze jakaś pasja.
Walnęłaś się na łóżko i ni stąd,
ni zowąd, zaczęłaś płakać. Tak cicho, że nikt nie mógł cię usłyszeć. Płakałaś,
bo polubiłaś tego zwariowanego człowieczka. I za wszelką cenę chciałaś jeszcze
go spotkać.
~***~
Reszta czerwca minęła ci bardzo
niepostrzeżenie. Nawet nie zauważyłaś, kiedy od ostatnich sprawdzianów
poprawiających nagle przeniosłaś się do dnia, w którym przyszłaś po dyplom.
Rozpoczęły się wakacje. Bez życia
wróciłaś do domu. Weszłaś do kuchni. Na lodówce wisiała karteczka.
Kochanie!
Pojechałam na zakupy,
nie wiem, kiedy wrócę. Zacznij się pakować, jutro wyjeżdżasz. Jak trzeba ci coś
jeszcze kupić, to dzwoń, albo idź i kup sama. Pieniądze zostawiłam ci pod popielniczką
w salonie. Mama
Bezmyślnie
udałaś się na strych, gdzie znalazłaś swoją walizkę. Była ona nieco zakurzona,
więc ją umyłaś i wystawiłaś na balkon, by wyschła. Usiadłaś przed szafą i
zaczęłaś wyjmować z niej ubrania. Miałaś zamiar spakować same dresy i
powyciągane koszulki, ale postanowiłaś, że na te wakacje nieco zmienisz styl.
Zaczęłaś wyrzucać na środek pokoju wszystkie kwieciste sukienki, spódnice,
dopasowane topy, stylowe buty, dodatki… same dziewczęce ubrania, których już od
dawna nie wyjmowałaś z garderoby. Jak nie ty. Miałaś tylko nadzieję, z nie
będziesz płakać z tego powodu. Torba podróżna była już sucha, więc zaczęłaś
składać do niej zebraną odzież.
Wzięłaś pieniądze, jakie
znalazłaś i ruszyłaś do drogerii, by wyposażyć się w nowe kosmetyki. Kiedy
skończyłaś, wzięłaś swój ukochany instrument i wymieniłaś struny, by na obóz
były nowe. Następnie zagrałaś kilka chwytów próbnych; gitara była nastrojona
idealnie.
Włączyłaś komputer. Postanowiłaś
dowiedzieć się czegoś o tym obozie. Znalazłaś w kuchni ulotkę i przepisałaś
adres w Google. Błyskawicznie znalazłaś to, czego szukałaś. Zaczęłaś czytać
wszelkie informacje, jakie cię interesowały. Po dwóch godzinach spędzonych na
stronie uznałaś, że wiesz wszystko, co chciałaś.
Mama wróciła z zakupów. Pomogłaś
jej w rozpakowaniu siatek i zaczęłyście przygotowywać kolację. Ciszę przerywały
zdawkowe pytania mamy i radio. Ciągle byłaś na nią zła i nie zamierzałaś tego
ukrywać.
Po zjedzeniu posiłku poszłaś na
taras i wpatrywałaś się w zachodzące słońce. Przez twoją głowę przewijały się
miliony myśli. Jednak wszystko zwracało się ku jednej. Złość na mamę, Louis,
ciekawość jak będzie na obozie, Louis, gitara, Louis, tęsknota za domem, który
opuszczasz na dwa miesiące, Louis… Sama przed sobą przyznałaś się do tego:
ciągle o nim myślisz… Tęsknisz…
Wróciłaś do pokoju, by móc się
wyspać. Walnęłaś się w łóżko i ciągle myślałaś. O nim.
Budzik zadzwonił zdecydowanie za
wcześnie, jak na wakacje, ale musiałaś się przygotować i zdążyć na samolot.
Podreptałaś do łazienki i wzięłaś szybki, zimny prysznic. Związałaś swoje włosy
w potarganego koczka i lekko się umalowałaś. Wybrałaś wygodny zestaw,
przebrałaś się i zeszłaś do kuchni. Tam czekała na ciebie mama że śniadaniem.
- Nie gniewaj się na mnie, zrobiłam to dla ciebie. Widzę,
jaki masz talent i nie chcę, żebyś go ukrywała. Może nawiążesz jakąś nową
znajomość, poznasz trochę ludzi… nie złość się tak, jedź i pokaż wszystkim, co
potrafisz! – po czym przytuliła cię. Ciągle byłaś niezadowolona, ale
postanowiłaś to ukryć. Ona bynajmniej się stara, nie to, co reszta rodziny…
Szybko
zjadłaś przygotowaną jajecznicę, po czym złapałaś gitarę, walizkę, i wyszłaś z
domu, gdzie czekała już na ciebie zamówiona wcześniej taksówka. Doczłapałaś się
na lotnisko, gdzie nie było źle. Odprawa poszła szybko i sprawnie, po pół
godziny już siedziałaś w samolocie. Przespałaś cały lot.
Kiedy się
obudziłaś, byłaś już na miejscu. Sama, nie znająca nikogo, na drugim końcu
kraju. Odnalazłaś jakąś taksówkę, podałaś kierowcy adres i ruszyłaś.
Na miejscu
było mnóstwo ludzi. Wszyscy śmiali się, rozmawiali… wszyscy mieli towarzystwo.
Poszłaś do recepcji, podałaś swoje dane osobowe, po czym odebrałaś kartę
magnetyczną, którą miałaś otworzyć drzwi. Na „kluczu” był podany numer twojej
sypialni.
Weszłaś do windy i podjechałaś na
trzecie piętro – tam miałaś pokój. Znajdował się on na samym końcu korytarza.
Miałaś tylko jednego „sąsiada”, z czego się ucieszyłaś. Zauważyłaś, że ten ktoś
już się zakwaterował; zza drzwi dobiegały dźwięki muzyki. Przeciągnęłaś kartą w
odpowiednim miejscu i… nic. Drzwi nie chciały się otworzyć. Ponowiłaś czynność
raz i drugi, przeklinając w duchu nowoczesną technikę i wychwalając tradycyjne
klucze. Drzwi obok otworzyły się; ktoś wychodził z pokoju. Nie zwracałaś jednak
na to uwagi, tylko siłowałaś się z drzwiami.
- Może pomogę? – usłyszałaś wesoły, znajomy ci głos.
Odwróciłaś się i…
- Lou? Co ty tu robisz? – byłaś w niezłym szoku, ale od razu
się uśmiechnęłaś.
- Też jestem muzykiem, w pewnym sensie – zaśmiał się, po
czym wziął z twojej ręki „klucz” i szybkim, sprawnym ruchem otworzył twój
pokój. – Proszę bardzo.
- Dzięki wielkie, sąsiedzie – posłałaś mu sympatyczny
uśmiech, po czym weszłaś do środka.
Apartament
był bardzo przytulny: dwie szafki, łóżko i biurko. Rzuciłaś torbę na podłogę,
po czym się rozmarzyłaś. Powoli przestawałaś żałować, że tu jesteś; skoro jest tutaj
Louis, wszystko będzie okej.
Zapowiedziano
zbiórkę. Nie wiedziałaś, dokąd iść, ale Lou znalazł cię i poszliście razem.
Dowiedziałaś się, że razem z przyjaciółmi z zespołu przyjeżdża tutaj od 2009
roku i wie o tym miejscu chyba wszystko. Na sali twój jedyny znajomy zapoznał
cię ze swoimi kumplami. Przywitałaś się z czterema chłopakami, którzy
towarzyszyli ci podczas zwiedzania obozu.
Zostaliście podzieleni na
mniejsze zespoły. Ty byłaś z Lou i jego zespołem (twoja radość była wielka),
dwoma innymi dziewczynami: Monicą i Jessie oraz trzema chłopakami: Joshem,
Austinem i Justinem. Od razu złapaliście nic porozumienia. Dziewczyny, tak jak
ty, grały na gitarze i śpiewały, Josh i Justin grali na pianinie, Austin na
perkusji, a Lou i zespół (Liam, Harry, Zayn i Niall) głównie śpiewali, ale też
umieli obsługiwać instrumenty.
Każda grupa miała przygotować
jakiś popis muzyczny. Długo myśleliście, co wykonać. Miałaś pewną propozycję,
ale nie bardzo wiedziałaś, czy o niej mówić. W końcu jednak zebrałaś się na
odwagę. Jak się okazało, Lou wpadł na taki sam pomysł, jak ty. Z waszych ust
równocześnie padło nieśmiałe, pytające:
- „Nothing
Else Matters”?
Spojrzeliście na siebie porozumiewawczo i wybuchliście śmiechem.
Po chwili śmialiście się wszyscy razem, cała jedenastka. Każdemu pomysł się
spodobał. Wyjęłaś nuty i akordy (byłaś przygotowana) i zaczęliście próbę.
Ustaliliście, co kto będzie robił
i za co będzie odpowiedzialny. Josh i Jus grali wstawki na pianinie (na 4
ręce), Austin obsługiwał perkusję, dziewczyny wzięły gitary, a reszta śpiewała.
Ty dodatkowo zostałaś zaangażowana do chórków. Dokonaliście kilku drobnych
zmian i już po godzinie graliście niemalże idealnie.
Czas mijał
ci niespodziewanie szybko. Polubiłaś swój nowy, bardziej dziewczęcy styl i
codzienne zajęcia z zakresu wszelkiego rodzaju muzyki, miałaś nowych przyjaciół…
bardzo zbliżyłaś się do Louisa… Tak, z każdym dniem byliście sobie coraz
bliżsi. Coraz więcej was łączyło. Z każdym byłaś niezwykle związana, ale tej
relacji nie można do niczego porównać.
~***~
Minęła już
połowa wakacji. A co za tym idzie, połowa obozu.
Właśnie dziś mieliście
zaprezentować wasz występ. Zebraliście się wszyscy razem i obgadaliście
szczegóły. Dokonywaliście ewentualnych poprawek, dopracowywaliście szczegóły,
bo chcieliście być najlepsi. Ostatnia, generalna próba i byliście gotowi. Tak
minął cały twój dzień. Każdy powoli zmierzał ku swojemu pokojowi.
Od razu udałaś się do łazienki by
wziąć szybki prysznic. Wybrałaś taki zestaw, po czym ułożyłaś włosy. Opadały
one swobodnie na ramiona i były delikatnie pofalowane. Kiedy byłaś już gotowa,
chwyciłaś gitarę i delikatnie szarpałaś struny. Dostałaś smsa od mamy. Życzyła
ci powodzenia. Uśmiechnęłaś się do komórki. Z mamą też się pogodziłaś.
Ktoś zapukał do twoich drzwi.
Było to, oczywiście, Lou. Przywitaliście się, po czym zaprosiłaś go do środka.
- I jak, nie jest tak źle, co nie? – rzucił.
- Mówisz o obozie? Fakt, świetnie się tu bawię i jakbym
mogła, to bym tu została już na zawsze. Ale mogę ci się pochwalić, że
pogodziłam się z mamą i jest już okej.
- To dobrze – obdarował cię swoim uśmiechem. W tym momencie
czułaś się, jakbyś trafiła szóstkę w totka. Nie dość, że jest twoim
przyjacielem i możesz z nim pogadać dosłownie o wszystkim, to… no właśnie, co
jeszcze?
Zdecydowanie czułaś coś więcej.
Ale bałaś się o tym powiedzieć. Ale postanowiłaś, że to zrobisz, bo drugiej
takiej szansy możesz już nie dostać.
- Co będziesz robić po występie? – rzuciłaś. W twojej głowie
rodził się plan.
- Pewnie będę razem z ekipą oblewać zwycięstwo!
- No tak, głupie pytanie. To co, idziemy? W końcu trzeba
skopać im tyłki! – spojrzałaś na zegarek, a następnie na twojego towarzysza.
- Pewnie! – chwycił cię pod rękę i wyszliście z twojego
pokoju.
Byłaś w raju, czując jego ciało
obok twojego. Uśmiechałaś się non stop. Zebraliście się na scenie, na której
mieliście dać koncert. Rozłożyliście instrumenty, po czym weszliście za kulisy,
by czekać, aż sala się zapełni. Nie musieliście długo czekać. Wyszliście po
jakichś 30 – 40 minutach.
Byłaś zestresowana. Jeszcze nigdy
nie występowałaś przed taką publiką. Czułaś, jak to wszystko zaczyna cię
przytłaczać. Nagle na swoim ramieniu poczułaś czyjąś dłoń. Odwróciłaś się.
- Będzie dobrze, [T.I.], zobaczysz. Jesteśmy najlepsi, więc
musi się nam udać. I uda się, bo jesteśmy drużyną, tak? No, jesteśmy. Więc nie
ma co się stresować. Wyobraź sobie, że jesteś tam, w parku. Tylko ty i gitara.
No, i Keviny.
Wybuchłaś dzikim śmiechem, który na szczęście udało ci się
opanować. Usiadłaś na małym stołku i byłaś gotowa. Widziałaś, że dasz radę. Że
nie możesz dać plamy, bo ON w ciebie wierzy.
Zaczęłaś
delikatnie brzdąkać i cicho nucić pierwsze słowa piosenki, by zaraz ten spokój
przerodzić w salwę energii i siły. Przy wykonywaniu ostatniego akordu poczułaś
niesamowitą ulgę. Dumę i szczęście. Ukradkiem spojrzałaś na Louisa, który
patrzył na ciebie. W jego oczach widziałaś iskry. Cała sala zawrzała gromkimi
oklaskami. Wszystko wam się udało!
Po występie
zorganizowaliście sobie małe after party. Wszyscy śpiewali i śmiali się. Ale
twoje myśli były nieobecne. A raczej były skupione wokół jednej postaci…
- Hej, [T.I.], wszystko gra? – z rozmyślań wyrwał cię
troskliwy ton głosu Louisa.
- Taak, prawie. Możemy się przejść? – rzuciłaś bez namysłu,
póki miałaś odwagę.
- Pewnie! To co, do fontanny na głównym dziedzińcu?
- Jasne!
Znowu
wzięłaś go pod rękę. Zrobiło się trochę chłodniej, zaczęłaś się trząść.
Poczułaś, jak ręka chłopaka rozłącza się z twoją. Jednak tylko po to, by mógł
on zdjąć swoją bluzę i narzucić ją na twoje ramiona. Intensywna woń jego perfum
doprowadzała cię do szaleństwa. Praktycznie nie rozmawialiście. Doszliście do
wyznaczonego celu. Księżyc świecił pełnią blasku, woda z fontanny lekko
rozpryskiwała się, orzeźwiając powietrze.
- [T.I.], co się dzieje? Jesteś jakaś taka zamyślona,
nieobecna… Stało się coś? – Louis zaczął rozmowę.
- Widzisz… chyba coś się stało. Boję się ci o tym mówić, ale
muszę, bo nie wytrzymam w takiej niepewności. Muszę to wiedzieć…
- Ale co? – chłopak chyba nic nie rozumiał. Albo po prostu
idealnie udawał.
- Myślę, że wiesz. Po prostu… ja… - wzięłaś głęboki wdech. –
Od naszego pierwszego spotkania nieustannie o tobie myślę, płaczę kiedy tylko
znikniesz mi z oczu… mamy podobne zainteresowania, podobne problemy… wiele nas
połączyło… no… wiesz… - jego wzrok w dalszym ciągu okazywał niezrozumienie. –
Och, do cholery, podobasz mi się!
Nastała cisza. Tego się bałaś. Że nic nie odpowie. Był
nieźle zdziwiony, widać było.
- Co? To… ty też…?
- No, taa… zaraz… Jakie „też”?
- Normalne – zaśmiał się. Teraz to twoja twarz wskazywała
zdziwienie.
- Ale… - już miałaś zacząć pytanie, kiedy coś skutecznie ci
to uniemożliwiło. Zamknęłaś oczy i dałaś ponieść się chwili.
Właśnie spełniało się woje
największe marzenie. Smakowałaś jego ust, jakby to był jedyny cel twojej
egzystencji. Był taki czuły i namiętny… Staliście pod fontanną, w blasku
księżyca, połączeni w gorącym pocałunku. Czas na chwilę się zatrzymał. Czułaś
się jak w raju. W końcu zabrakło wam tchu. Wasze wargi zaczęły się rozdzielać.
Mimo wszystko nie chciałaś go puszczać. Wtuliłaś się w niego jak małe dziecko w
pluszaka i nie pozwoliłaś na jakikolwiek ruch. On delikatnie gładził cię po
głowie, cmokając w ucho. Po twoim przebiegały dreszcze podniecenia, a w brzuchu
szalały motyle.
- Kocham cię – usłyszałaś cichy szept. Ciepło jego oddechu
łaskotało cię po szyi. To był twój narkotyk. – Kocham cię…
Tak więc, mamy kolejnego imagina :3
PROSZĘ, KOMENTUJCIE! Bez tego ani rusz! Dodawajcie się również do obserwatorów! ♥♥
Chciałabym wiedzieć, czy moje imaginy wam się podobają, i co można by w nich ewentualnie zmienić. Chciałabym też wiedzieć, o kim jeszcze chcielibyście przeczytać. Jak już wcześniej wspominałam, jeżeli macie jakieś specjalne życzenia, to piszcie :) x
Mam nadzieję, że w ogóle ktoś to czyta, jak tak, UDOWODNIJ! :3
Za wszelkie błędy przepraszam :3
KOCHAM WAS! ♥♥
Jezu to jest genialne *O*
OdpowiedzUsuńJak można być tak utalentowanym ?
Czytając to czułam się jakbym to naprawde to ja tam była *___*
Ps. TEŻ CIE KOCHAMMMMM <3333
Awwww ^ Chcę więcej ! ♥
OdpowiedzUsuńTO JEST NIESAMOWITE ;_;
*O* Oooo.♥
OdpowiedzUsuńOooooomggg . Omomomomomoom kocham ciebie i kocham tego bloga, dziekuje ze mnie o nim powiadomilas :D nie pogardzila bym jakąś dedykacją ;)
OdpowiedzUsuńlov u! Xx
@izaofficial_
magiczne.. *.*
OdpowiedzUsuńhttp://lookafteryou4ever.blogspot.com/
wowww swietny *---* masz talent laska ;3 @daanceee
OdpowiedzUsuńWoooow genialny !! Strasznie mi sie spodobal *-*
OdpowiedzUsuńsuper XD
OdpowiedzUsuńWspaniały *-* Masz talent dziewczyno :D Czekam na nn ;) Zapraszam do sb http://niesamowite-zycie-leny.blogspot.com/ @julka_10219
OdpowiedzUsuńZakochalam sie! Keviny zadza! *.* @wikkk69
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie! Czekam na kolejna cz+ wpadniesz do mnie? Nowy imagin http://onedirectionimaginydlafanek.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńTt: we_ended_right :)
jest naprawde świetne! kocham Louisa <33
OdpowiedzUsuńprosiłabym o powiadamianie na tt - @iamkookiers :))))
When covering the area, it should be enough to use a
OdpowiedzUsuńregular bandage. Individuals who have suffered with acne
look forward to the day when they can look in the mirror and see skin that is pimple and
blemish-free. There are a wide range of self tanners to choose from
at department stores, but why not treat yourself to a spray
tan at your nearest tanning salon.
Here is my blog post; Wart Removal
All these symptoms, as well as others, may indicate a brain injury.
OdpowiedzUsuńBecause the civil laws in particular have developed over hundreds of
years, they have become highly complex.
Debts and assets might talk about what the couple has, including all securities, shares, property, cars, and
current debts.
Check out my page: family lawyers assistance project arizona
24,000 likes, and was read by hundreds of thousands
OdpowiedzUsuńof people -- all within 24 hrs. Numerous popular websites and blogs get significant percentage of their
visits from Facebook sharing and promotion. The
usual strategy is to combine the forces of both Twitter
and Facebook.
My weblog - buy targeted facebook likes
As you can envisage, this can hinder their self esteem
OdpowiedzUsuńand make them feel as though they do not want to go out of home.
Aside from the popular Lasik technology, other
methods are also available, including the pain-free method of freezing.
Mole removal procedures vary from the simple to the
highly technical.
My page ... removeskintagsx.wordpress.com
ŚWIEEEEEETNY <3 I LOVE ♥ *.*
OdpowiedzUsuńWspaniały ... Brak mi słów !!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://imaginefromcarmen.blogspot.com/
Co tu gadać? Fantastyczny!! Zapraszam do mnie ourdirectionerland.blogspot.com
OdpowiedzUsuń