Ten dzień miał być wyjątkowy.
Czułaś to. Wiedziałaś, że na pewno nie zapomnisz go do końca życia. Tylko jedno
pytanie: dlaczego? I skąd to przekonanie?
Nie rozmyślając o tym,
wygramoliłaś się z łóżka. Zegar stojący na szafce nocnej wskazywał 10:00. Skierowałaś
się do łazienki, by doprowadzić się do porządku. Szybki, zimny prysznic
postawił cię na nogi. Zaczesałaś swoje (twój kolor) włosy w wysokiego,
nagannego koczka. Przez okna do domu wkradały się gorące promienie letniego
słońca. Jak to miałaś w zwyczaju, dzień postanowiłaś rozpocząć od spaceru po
plaży. Przebrałaś się w wygodny zestaw, po czym zabierając potrzebne rzeczy (koc,
krem do opalania, telefon, pieniądze) do torby, wyszłaś z domu. Sprawnym ruchem
zamknęłaś drzwi i udałaś się w stronę swojego celu.
O tej porze nie ma jeszcze
tłumów, więc bez problemu znalazłaś dogodne miejsce: blisko wody i obok małego
drzewka. Rozłożyłaś koc i rozkoszowałaś się zapachem rześkiego powietrza.
Rozejrzałaś się. Poza ratownikami i garstką plażowiczów nie było nikogo. Chwilę
rozmyślałaś, wpatrując się w wodę. Zdjęłaś szorty i kapelusz, by się nieco
poopalać. Po chwili zaczęłaś spacerować brzegiem morza. Już miałaś wchodzić do
wody, kiedy usłyszałaś męski krzyk. Coś w stylu „Uwaga!”. Instynktownie
odwróciłaś się w stronę, z której dobiegał głos. Przed oczami miałaś dziwny,
zielony obiekt, który zbliżał się do twojej twarzy z zawrotną prędkością.
Sekundę później poczułaś intensywny ból w okolicy czoła i upadłaś na ciepły,
miękki piasek.
- Ałaaaaaaaaaaa! – zaczęłaś wrzeszczeć. Nie ma to jak dostać
frisbee w twarz. Przyłożyłaś dłoń do głowy i wiłaś się na piasku. Siła
uderzenia była spora.
- Harry, leć po lód! Już! – słyszałaś czyjeś wołanie, jakby
zza ściany. Otworzyłaś oczy i podniosłaś wzrok. Twoim oczom ukazał się… anioł.
Szare, przenikające spojrzenie i idealnie rozwiane na wietrze rude włosy…
zatroskana twarz… Zapomniałaś o bólu. Liczyła się tylko jego obecność. Już
dawno nie czułaś czegoś takiego. Twoje serce zabiło szybciej.
- Strasznie cię przepraszam. Nic ci nie jest? – na sam
dźwięk jego głosu przeszły cię dreszcze.
- Chyba jest okej… – powiedziałaś nieśmiało, jakbyś nie była
pewna, czy umiesz mówić.
- Chodź, pomogę ci wstać – ideał skierował w twoją stronę
swoją dłoń. Ujęłaś ją niepewnie i usiłowałaś się podnieść, wciąż trzymając się
za obolałe czoło. Zakręciło ci się w głowie. Poczułaś, że lecisz. Na szczęście
rudy bóg ideał w porę cię złapał i w tym momencie stałaś w jego objęciach.
- Wybacz, ja naprawdę nie chciałem… Ed jestem – kąciki jego
ust powędrowały ku górze, chociaż w oczach widać było troskę.
- [T.I] – odparłaś, odwzajemniając uśmiech.
- Wszystko w porządku? – zapytał. Pokiwałaś głową, chcąc
potwierdzić, jednak nie zdążyłaś powiedzieć ani słowa. – Ale na pewno? Nie
kręci ci się w głowie? Nie jest ci słabo? Nie boli cię głowa? Nie jest ci
niedobrze? Ile widzisz palców? – Ed zasypał cię pytaniami, po czym zaczął
machać ręką przed twoimi oczami. Już udało ci się złapać równowagę.
- Trzy… – mruknęłaś. – Naprawdę, wszystko jest okej, nic się
nie stało, po prostu boli mnie głowa…
- O, jesteś już. Poznaj, to mój kumpel, Harry. Harry, to
[T.I.].
- Miło mi – wesoły chłopak z burzą ciemnych loków na głowie
wyciągnął w twoją stronę rękę.
- Byłoby mi o wiele milej, gdybyście mnie potraktowali nieco
łagodniej – zaśmiałaś się. Twoi nowi znajomi również.
- Trzymaj – Edek przyłożył ci do czaszki pudełko z lodami
waniliowymi. Cóż, lepsze to niż nic, przynajmniej ulżyło.
Skierowaliście
się w stronę twojego koca. Chłopaki przenieśli się koło ciebie. Całe popołudnie
spędziłaś w ich towarzystwie. Poznałaś ich nieco, oni ciebie również.
Żartowaliście, śmialiście się. Na chwilę nawet wskoczyliście do wody, by
popływać. Wciąż czułaś na sobie wzrok rudego, bynajmniej wcale ci to nie
przeszkadzało. Plaża stopniowo się zapełniała. Niestety, chłopaki musieli się
zmywać, ty w sumie też (byłaś już nieźle spieczona). Pożegnałaś się, po czym
zaczęłaś się pakować.
Po powrocie
do domu zaczęłaś zastanawiać się nad wydarzeniami z tego dnia. Zrobiło ci się
smutno. Jak teraz masz go znaleźć? Przecież nic o nim nie wiesz! Tylko tyle, że
nazywa się Ed i ma kumpla Harry’ego… Nagle przez myśl przebiegła ci cała wasza
rozmowa… mówił coś o gitarze, śpiewie i wieczorkach muzycznych w małej
kawiarence… jak ona się nazywała… Tak! Little Big Hill! Tam na pewno go znajdę!
Ten dzień naprawdę był wyjątkowy…
Następnego
dnia szukasz tego miejsca, o którym gadałaś z Edkiem. Okazało się, że lokal
został zamknięty. Poczułaś smutek. Czyli już nigdy go nie spotkasz…? Straciłaś
ochotę na wyjście na plażę. Z resztą, już nic ci się nie chciało. Tylko płakać.
Tak bardzo chciałaś… właśnie, czego? Jego dowcipu, głosu, śmiechu, troski, rąk,
nawet frisbee… po prostu jego. Zależało ci na nim. I to jak cholera.
Przez parę
następnych dni nie ruszałaś się z domu. Pogrążałaś się w swoich smutkach,
zamiast go szukać. Straciłaś nadzieję.
Miesiąc po
waszym pierwszym spotkaniu wreszcie wróciłaś do żywych. Wyszłaś na miasto.
Ostro szalałaś na wyprzedażach.
Po wielkich zakupach wzięłaś
długą, relaksującą kąpiel, zjadłaś porządny obiad, po czym położyłaś się na
kanapie. Po pół godziny zwlekłaś się z niej, by wyprać koc; w końcu jutro
wybierzesz się na plażę! Po miesiącu należałoby go wyjąć z torby. Zaczęłaś ją
opróżniać. Ręcznik, pieniądze, krem do opalania, koc i… notes? Przejrzałaś go.
Na pewno nie był twój, to nie twoje pismo. Poza tym, w życiu nie miałaś czegoś
takiego. Nagle w rękach została ci luźna kartka. Co na niej pisało? Adres i
numer Eda. Od razu się uśmiechnęłaś. Z bananem na ryjku zapisałaś sobie to w
telefonie. Czyli nie tylko tobie zależało na utrzymaniu kontaktu… Ale na dole
pisało coś jeszcze.
Dzisiaj, 20:00, na
plaży.
Zrobiło ci
się głupio. Pewnie czekał tam, a ty nie przyszłaś… Pewnie pomyślał, że masz go
gdzieś… Mimo to postanowiłaś wybrać się tam, gdzie zostałaś zaproszona. I tak
nie miałaś planów na wieczór.
Wrzuciłaś
kocyk do pralki, po czym udałaś się do garderoby w celu wybrani jakiejś
kreacji. Wybrałaś idealny zestaw (sukienka + buty). Zegarek wskazywał 18:00. Wyjęłaś
pranie i rozwiesiłaś je na tarasie, by wyschło. Wróciłaś do łazienki. Zrobiłaś lekki
makijaż, tylko podkreślając oczy. Następnie przygotowałaś fryzurę:
rozpuszczone, lekko pofalowane włosy. Wskoczyłaś w przygotowaną wcześniej
sukienkę, po czym spakowałaś do torebki komórkę i notes chłopaka. Na chwilę
włączyłaś komputer, by przejrzeć pocztę. Wybiła godzina 19:30, więc postanowiłaś
już wychodzić.
Do plaży
nie miałaś daleko. Serce waliło ci jak dzwon. Nie miałaś większej nadziei na
to, że tam go spotkasz, ale szłaś. Mimo wszystko. Jeśli go tam nie będzie, po
prostu poczujesz się tak, jak on… Udałaś się w stronę tego miejsca, gdzie był
twój koc. Pod to małe drzewko.
Bez
entuzjazmu powłóczyłaś nogami. Podniosłaś wzrok i…
- Ed…? – z twoich ust wydobył sie nieśmiały szept. – Ja…
przepraszam… ja dopiero dzisiaj znalazłam twój notes… i tą wiadomość…
- Nie szkodzi. I tak jestem tu codziennie. Codziennie. Od dnia,
w którym cię poznałem. Miałem nadzieję, że cię tu znajdę. Potem myślałem, że po
prostu jesteś na mnie zła za ten wypadek i nie chcesz mnie znać…
- Nie, to nieprawda – wyrwało ci się. Na twojej twarzy
zagościł nieśmiały, zawstydzony uśmiech, którym zaraz zaraziłaś swojego
towarzysza. Staliście tak przez chwilę w milczeniu, patrząc sobie w oczy.
- Jesteś cudowna – usłyszałaś. Twoje nogi zmiękły, a serce
gwałtownie przyspieszyło.
- Ty również – tylko tyle byłaś w stanie odpowiedzieć. Byłaś
nim zaczarowana. Dosłownie.
- Nie wiem, czy ci się spodoba, ale… dzięki tobie napisałem
piosenkę. Dla ciebie.
Twoje oczy zrobiły się wielkie.
Chciało ci się płakać. Napisał piosenkę. Dla ciebie. CIEBIE, zwykłej
dziewczyny, której przez przypadek przywalił plastikowym kółkiem w łeb.
Widać było, że chłopak był
przygotowany. Krzesełko, gitara (jejku, kochasz ten instrument!), jakieś kartki
z tekstem… Usiadłaś na kocu, obok niego. Zaczęłaś wsłuchiwać się w instrument.
Struny wydawały perfekcyjne, delikatne dźwięki, jakby były wyuczone, co mają
grać. Gdy usłyszałaś delikatny głos Eda, chciałaś po prostu się na niego
rzucić. Był tym ideałem.
Give me love like her
‘Cause lately I’ve Ben waiting up alone
Paint splattered teardrops on my shirt
Told you like let them go
And that I’ll fight my corner
Maybe tonight I’ll call ya
After my blood turns into alcohol
No, I just wanna hold ya…
Give a little time to me or burn this out
We’ll play hide and seek to turn this around
All I want is the taste of your lips allow
My, my, my, my, oh give me love…
Po twoim policzku mimowolnie
spłynęła łza. Jedna, pojedyncza, ale jak wiele znaczyła… Byłaś wzruszona. Tak
do głębi, jak nigdy wcześniej. Chciałaś, by ta chwila nigdy się nie kończyła.
Ed zobaczył, że płaczesz. Przestał grać. Odłożył gitarę i usiadł przy tobie.
- [T.I], co się stało? – spytał. Z tą samą troską, co
miesiąc temu.
- Niee, nic… po prostu… jeszcze nikt nigdy nie zrobił dla
mnie czegoś tak wspaniałego… Jesteś niesamowitym facetem, Eddy. Dziękuję –
wzięłaś go za rękę. To był impuls. On tylko się uśmiechnął. Kciukiem gładził
twoją dłoń.
Oparłaś głowę o jego ramię.
Czułaś się taka wyjątkowa… bezpieczna… On na twoich włosach złożył delikatny
pocałunek. W twoim brzuchu rozszalały się motyle.
- Chcę ci pokazać coś jeszcze – wyszeptał. Poczułaś dreszcze.
Chłopak skierował swój wzrok w stronę morza. Na niebie zachodziło słońce.
- Coś pięknego – z zachwytu odebrało ci mowę. Z zachwytem
wpatrywałaś się w horyzont, za którym znikał wielki, złoty okrąg.
Poczułaś jego dłoń na twojej
twarzy. Delikatnym, aczkolwiek zdecydowanym ruchem, obrócił twoją twarz w swoją
stronę. I wtedy złożył pocałunek na twoich ustach. To był magiczny moment.
Czułaś jego ciepło, słodycz jego warg. Wasze języki splotły się w pełnym pasji
i namiętności tańcu. Gorąca bryza rozwiewała ci włosy. Kiedy już zabrakło wam
tchu, rozdzieliliście swoje twarze.
Patrzyłaś na niego, jak dziecko
na widok czekolady. Kochałaś go. Teraz to było pewne. Ten miesiąc rozłąki tylko
cię w tym upewnił. Chciałaś z nim być. Na zawsze.
- [T.I.], mogę cię jeszcze o coś prosić? – usłyszałaś
nieśmiały, błagalny ton chłopaka.
Kiwnęłaś twierdząco głową. On
popatrzył ci w oczy.
- Give me love…
Oto mój pierwszy imagin (DOSŁOWNIE!). Z racji, że nigdy
wcześniej tego nie robiłam, proszę o wyrozumiałość :3
Ogólnie myślę, że nawet mi to wyszło, ale nie mi to oceniać,
tylko wam ;)
ZE SPRAW ORGANIZACYJNYCH:
1. Postanowiłam, że od czasu do czasu będę robiła niektórym
blogom taki mały shoutout. W tej części chciałabym polecić wam naprawdę
cudownego bloga, pisanego przez moją przyjaciółkę (to ona podrzuciła mi pomysł z plażą, dzięki słoneczko ;***). W jej imieniu, serdecznie
zapraszam!
2. Jeśli chcielibyście, abym napisała coś specjalnie dla was,
składajcie zamówienia (tutaj, albo na tt - @karolapatka) :D
Dodam, żebyście uwzględnili z kim to ma być, wesoły czy
smutny, i czy są jakieś inne wymagania do spełnienia ;) Zawsze spróbuję.
3. Dopiero zaczynam, więc bardzo ważne są dla mnie wszelkie komentarze i opinie. Jeśli spodoba wam się moja stronka, PROSZĘ, powiedzcie o niej znajomym, rozgłoście troszkę. Będę dozgonnie wdzięczna ♥
Jak ci się podoba, komentuj, jak nie – też :)
Kocham! xoxo ♥♥
Wiedzialam ! Wiedzialam ze jak podrzuce ci pomysl to ty go opiszesz tak ze wyjdzie z niego cudo *____* Imagine z Edem bdjsbdksbdjsndj ♥ Kochamm ! Przez caly rozdzial sie smialam, jest mega ! ♥
OdpowiedzUsuń+ dziekuje za polecenie mojego bloga !
Kocham cie ! ♥♥♥
+ Moge liczyc na imagine z Cher Lloyd ^^ ? moze byc romance #hahah
teraz kocham Eda jeszcze mocniej xx dałabyś radę napisać imagina z Harrym? :3
OdpowiedzUsuńI się doczekałam. Nie no, ja nie mogę czytać takich rzeczy, bo przez to tylko się rozmarzę. Ciekawy pomysł :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
Suuper ; **
OdpowiedzUsuńBoże *,* Pięknie piszesz <3 /@harrymnierucha
OdpowiedzUsuńJaaaaa jebie.. kocham Eda! Kocham ciebie omg. Zdechłam *__*
OdpowiedzUsuń@Izaofficial_
Eda uwielbiam, a czytając tego imagina cały czas miałam uśmiech na twarzy ;) świetnie wymyślone, oby tak dalej xox @karooliiinaa
OdpowiedzUsuńNiesamowity Imagine *.*
OdpowiedzUsuńChciałabym tak pisać.
love-like-her.blogspot.com
(Przepraszam za spam)
Dobry imagin! Zapraszam do mnie, powróciłam do blogowania - http://betweentwosheeranlungs.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńFantastyczny imagin.Chciałabym usłyszeć dalszy ciąg tej historii :-D
OdpowiedzUsuńSzkoda,że ja nie mam takiego talentu